Co robi klient, gdy podpisze ze mną umowę?

Co robi klient, gdy podpisze ze mną umowę?

Co robi klient, gdy podpisze ze mną umowę?

 

Przede wszystkim doświadcza mieszanych uczuć. Podpisanie umowy uświadamia mu, że na jakiś czas opuścił swoją strefę komfortu. Zaczynają pojawiać się wątpliwości, co do słuszności podjętej decyzji np. wpłaciłam (-łem) zaliczkę, kupuję kota w worku, może to są wyrzucone pieniądze? Czy naprawdę jest mi to potrzebne? Czy współpraca z architektem będzie się dobrze układać? A jeśli projekt mi się nie spodoba? Czy wytrzymam stresy związane z remontem i poszczególnymi ekipami? Czy ekipy się sprawdzą? Z drugiej strony inwestor chce mieć nowy, modny wystrój wnętrz, stąd pomysł na biuro projektowe. Podpisując w końcu umowę czuje ulgę, bo pozbył się problemu, zdjął ze swoich barków dodatkowe obowiązki i przekazał je profesjonalnemu architektowi wnętrz.

Pierwsze uspokojenie emocji przychodzi wraz z pierwszym zadaniem powierzonym klientowi. Polega ono na wysyłaniu mi inspiracji np. Pinteresta, Instagrama, Facebooka w celu określenia jego gustu, stylu, w którym ma być wykonany projekt.

Zdjęcie nr 1.  – podobają mi się drzwi; zdjęcie nr 2. podobają mi się lustra; zdjęcia nr 3., 4.- chcielibyśmy łazienkę w czerni; zdjęcia nr 5., 6. – wybieramy lampę w kolorze miętowym; zdjęcia 7., 8. – podoba mi się mozaika na ścianie.

Pomysłów na jedno wnętrze jest bardzo dużo. Ja ze swej strony nie mogę pozwolić na to, żeby zakopać się w jego pomysłach, bo wtedy nie pójdziemy naprzód, a ja nie zrealizuję zadania, którego się podjęłam. Przedstawiając mu różne propozycje rozwiązania wnętrza oczekuję od niego otwartości na różne pomysły. Wiele razy przedstawiam inwestorowi rozwiązanie wnętrza, które on odrzuca na etapie rzutu. W etapie drugim, na modelu 3d pokazuję mu zaakceptowane przez niego wnętrza, ale bardzo często pokazuję jakby ona wyglądało bez ściany, którą on chce zachować.

Tak wyglądają screeny z modelu 3d; zdjęcia nr 1., 2. – przedstawiają oddzielną kuchnię

Screeny z modelu 3d; zdjęcia 3., 4. – kuchnia otarta na salon; w przypadku powyższych screenów klient był pewien, że chce zamkniętą kuchnię, bo wiadomo, bałagan na wierzchu; gdy zobaczył wersję z otwarciem na salon, wybrał właśnie tę wersję, bo po pierwsze mniej klaustrofobicznie; po drugie, często stołujące się dziadków wnuczęta mają dużo więcej miejsca przy stole; wygodniej zjeść obiad; jest więcej miejsca na wspólną zabawę; i w końcu, ten, kto przyrządza posiłek nie jest wykluczony z towarzyskiego życia; wszyscy się widzą i rozmawiają; poza tym wyburzając w tym mieszkaniu tylko jedną ścianę pięknie podzieliły się strefy: kuchenna, jadalniana i salonowa.

Nie chodzi mi tutaj o siłowe narzucenie inwestorowi własnej wersji, ale o czystość spojrzenia, otwartość na propozycje, które z góry odrzucił.  Wtedy pojawia się pytanie co by było gdyby… Czasami klient zostaje przy swoim i ja to oczywiście akceptuję, bo to jest JEGO WNĘTRZE, a czasami mówi: jak dobrze, że mi to Pani pokazała na modelu 3d bo to jest zupełnie inne mieszkanie. Okazuje się, ze zmienia zdanie, nie upiera się przy pierwotnym wyborze. Uwalnia od pierwszego pomysłu, do którego był przywiązany.

 

 



ZADZWOŃ TERAZ